wtorek, 29 września 2015

Sevilla

Prawie tydzień spędziłam na szkoleniu w Huelvie. 500 km autobusem, o dziwo dość komfortowym. Szkolenie było niesamowite, ale o tym w innym poście. Po drodze miałyśmy przesiadkę w Sevilli - w sumie w tym mieście byłam może z 5 godzin, ale zakochałam się na amen. Wiem, że wrócę tu na 10000 %. Z resztą zobaczcie sami.
Katedra w Sevilli
Grand Hotel 








poniedziałek, 14 września 2015

EVS

Od 10 dni jestem szczęśliwą mieszkanką uroczego miasteczka Almeria w Andaluzji (dla tych słabszych z geografii: południe Hiszpanii). Pewnie zapytacie co ja tu robię: pracuję, uczę się... Otóż nie, odpowiedź jest nieco bardziej zaskakującą. Nie, nie szukam męża :P. Jestem wolontariuszką, ba europejską wolontariuszką. Załapałam się do programu European Voluntary Service, w skrócie EVS.  Jest to akcja, która umożliwia młodym Europejczykom (w wieku od 18 do 30 lat) pracę społeczną w dowolnym kraju Unii Europejskiej oraz w państwach partnerskich. Celem tej akcji jest zdobycie doświadczenia zawodowego, nauka języków obcych, a także otwarcie się na ludzi i inne kultury. Nazwa programu jest nieco myląca, gdyż nie jest to typowy wolontariat. Jasne nie dostaję za to wynagrodzenia (jedynie kieszonkowe, jego wysokość jest uzależniona od kraju, w przypadku Hiszpanii jest to 105 euro miesięcznie), ale nie ponoszę żadnych kosztów. Przelot, opłaty związane z mieszkaniem, wyżywienie, bilety komunikacji miejskiej, ubezpieczenie zdrowotne oraz kurs językowy mam za darmo. Mój wolontariat polega na pracy z ludźmi niepełnosprawnymi i starszymi, przy czym, jako dziennikarzo-logistyk, miałam w tym zakresie zerowe doświadczenie i nie był to żaden problem
 W skrócie proces rekrutacji do EVS wygląda następująco:
- kandydat musi znaleźć w swoim kraju organizację pozarządową, która organizuje tego typu wyjazdy, jest to tzw. sending organization (moją jest Piaskowy Smok)
- następnie szukamy organizacji, która szuka nas,wolontariuszy (ja do tego celu użyłam facebooka, jest wiele grup w których publikowane są ogłoszenia)
- gdy już znajdziemy interesujący nas projekt (warto się poważnie zastanowić bo w przypadku długoterminowych projektów, czyli taki od 3 do 12 miesięcy możemy się zakwalifikować tylko raz w życiu) wysyłamy CV i list motywacyjny i czekamy na rozmowę kwalifikacyjną
- gdy nas wybiorą to znów czekamy, tym razem na akceptację projektu przez Agencję Narodową - teoretycznie trwa to do 8 tygodniu, w moim przypadku trwało ponad 11
- gdy nasz projekt uzyska dofinansowanie: kupujemy bilety, wypisujemy wniosek o ubezpieczenie zdrowotne i podpisujemy umowę - czasem wymagane są wizy lub szczepienia.
- pakujemy się i spełnaimy swoje marzenia o mieszkaniu w innym kraj :).
Wygląda to skomplikowanie, ale ludzie naprawdę są wybierani i wyjeżdżają. 
Nie ukrywam, że dla mnie ważniejszy od pracy jaką będę wykonywać był kraj, zależało mi na Hiszpanii z powodu klimatu i języka, którego uczę się od trzech lat.

czwartek, 10 września 2015

Jak spakować się na rok?



Nie da się, es impossible - po prostu niewykonalne. Jasne polowy rzeczy mogłabym nie brać - po co mi 500 ml żelu pod prysznic. Przecież mogę kupić na miejscu. Ale mam taki plan, że każde euro chciałabym wydać na zwiedzanie albo pyszne jedzonko, niekoniecznie na tak przyziemne rzeczy jak żel pod prysznic albo nowe buty.
Ostatecznie się spakowałam Jak to zrobiłam? Po pierwsze zrobiłam przegląd szafy. Odrzuciłam rzeczy w które się nie mieszczę, rzeczy które są za duże, troszkę zniszczone czy których po prostu nie lubię. Następnie zrobiłam listę, a raczej 5 list. Potem było wielkie prasowanie (dziękuję Mamo ;)) i układnie rzeczy w walizkach - najwięcej miejsca zajęły buty i kurtka zimowa. No ale w czymś muszę chodzić, nie jestem Cejrowskim. Po wielkim ważeniu musiałam wyrzuć moje dwie ulubione sukienki, ale liczę na paczkę z Polski, mały prezent na święta.